Najnowsze komentarze
Zaczynanie na chłodniach to chyba ...
Też chciałem jeździć na tirach ale...
Dzięki za miłe słowa. Pozdro
No wlasnie zdjęcie Twojego dziadka...
Piękna suzi ja też myślałem o jajk...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

08.12.2016 00:20

Powitać!

Dzień dobry wszystkim.

Minął sezon, a ja w końcu znalazłem chwilę, żeby się przywitać i coś napisać jak wróciłem na dwa koła. Jak się witam z blogiem i czytelnikami, to napiszę jak tym roku przywitałem motór i zaczęła się moja przygoda z motocyklami. To nie tak, że zaczynam od zera, bo od małego miałem styczność z motoryzacją na dwóch kołach, mój dziadek miał komarka, drugi dziadek miał stare BMW, jakieś Osy, ja od komunii miałem motorynkę, później koledzy mieli i czasami użyczali Jawy czy CZ-ki.

W zeszłym roku sytuacja mnie zmusiła do powrotu na tiry, ale postanowiłem, że jak już wróciłem na trasy międzynarodowe, wykorzystam to najbardziej jak się da. Dzięki lepszym zarobkom udało mi się zrobić prawo jazdy kategorii D i za ciosem dorzuciłem wymarzone A. Nie mogłem doczekać się znalezienia i kupienia jakiegoś moto. Najbardziej chciałem coś wygodnego i nie za dużego pojemnościowo, żebym nie szalał. Ciągle siedział mi w głowie artykuł: "Kupię litra i nie będę odkręcał". Mam 190cm i nie chciałem wyglądać na moto jak na psie, dlatego celowałem w  Fazera, Bandziora, Diversion, GS500, SV-kę, GSXF600 tylko ten tył mi się tak nie podobał.... i to by było chyba na tyle co szukałem po necie. Jeżdżąc ciągle na Hiszpanię, szukałem też sprzętów we Francji i w Hiszpanii, po mojej trasie przejazdu. Miałem nadzieję, że znajdę coś fajnego w budżecie około 1500€. Parę razy udało mi się trafić coś co wyglądało fajnie, ale znajomy który miał pomagać mi w tłumaczeniu z żabojadzkiego, niestety nie wywiązał się rzetelnie z oferowanej pomocy i przejeźdżałem tylko w pobliżach tych miejsc gdzie znajdowały się moje potencjalne nabytyki, jadąc w kierunku domu z wyraźnym zniesmaczeniem i złością. Tak się to odwlekało, że nadszedł czas rozstać się z ciężarówkami, koniec marca, a motoru jak nie było, tak nie ma.

Kończąc pracę i rozmawiając ostatni raz ze znajomymi z pracy, dowiedziałem się o jednym miejscu we Wrocławiu gdzie są sprowadzane moto z Włoch. Podjechałem i mówię do chłopaka co mnie interesuje. Padło pytanie: "ma wyglądać, czy nie zależy ci na wyglądzie, a ma być solidne i jeździć?" Wybrałem opcję nr2. Na wygląd sam sobie popracuję, najpierw trzeba się wjeździć, poczuć mrówki w tyłku. Zaporwadził mnie pod GSX 750F. Najpierw zobaczyłem go od przodu i myślę: ja piernicze, ale to ten z tą brzydką dupą. Wtedy doszły do mnie słowa właściciela komisu: "Wiesz, to jest 2004 rok, po lifcie, z nową dupą i biąłymi kierunkami". I wtedy poszedłem do tyłu. Jest dobrze!!! Od momentu jak stanąłem z przodu i chciałem go kupić na jakieś 10%, tak z tyłu zmieniło się to na 80%. Pozostała kwestia pojemności, czy nie za duża. Na szczęście trafiłem na fajny filmik w necie i się okazało, że 750 ma tylko parę koni więcej, ale przy jeździe we dwoje (pomyślałem o żonie) się nie męczy na dłuższych przejazdach. No to tylko jescze jazda próbna, posłuchanie moto, pooglądanie na zewnątrz.

Umówiłem się na kilka dni później, miało być wszystko przygotowane. Pojechałem do domu i zacząłem myśleć że dałem dupy. Będzie przygotowany, nagrzany, większe prawdopodobieństwo że coś się ukryje przede mną, tym bardziej że nie oglądałem nigdy moto pod kątem zakupu. Na szczęście jak przyjechałem, to stał tak samo zakurzony po zimie, tylko że nie na hali, tylko na dworze. Uruchomienie też sprawiało mały problem i już wiedziałem że nie był odpalany ani regulowany specjalnie dla mnie. Chwilę popracował, uspokoił się, ssanie wyłączyłem i pojechałem się przejechać. Wrażenie było na początku takie, że nie wiedziałem na co patrzeć, czego słuchać, co robić w teście drogowym żeby wykryć jakieś ewentualne mankamenty. Wyszło na to że się karnąłem kawałek, wróciłem i powiedziałem: pomyślę i zadzwonię jak się zdecyduję. Cena mi pasowała, jechało się bardzo stabilnie i pewnie, choć czułem że to ciężkie moto. Nie tak jak kolegi Boulevard 800, ale czułem w nodze ile waży, jak chciał mi się położyć kiedy zachwiałem się przy stawianiu na centralną. W końcu zdecydowałem, że biorę. Zadzwoniłem i miałem mieć przygotowane moto do jazdy na środę 13 kwietnia. Co się okazało, dostałem jeszcze nowszą oponę na tył (stara była łysa) i pełną regulację gaźników. Niestety nie naładowali akumulatora. Pierwsze zapalenie było od... kabli. Uwierzyłem że aku jest ok, tylko rozładowane. Z perspektywy czasu powiem, że było i jest ok. Naładowywałem je tylko podczas jazdy i śmiga do teraz. O tym jak minął sezon, napiszę innym razem. Teraz wrzucę parę fotek, jak to się zaczęło.

pierwsze spotkanie:

 

drugie spotkanie:
drugie spotkanie

 

onboard:

onboard

 

pierwsze tankowanie:

pierwsze tankowanie

 

bonus: mój Dziadek 91 lat (ten od BMW) mierzy się do moto

Dziadek

 

Dziękuję kto doczytał do końca. FOLLY

Komentarze : 4
2016-12-13 00:05:06 PACHOL

Piękna suzi ja też myślałem o jajku na pierwsze moto;) czekam na kolejne wpisy

2016-12-08 16:37:40 IrekST

Witaj :)
Po pierwsze gratulacje z powodu nabycia motocykla! Mam nadzieję, że dobrze się sprawował przez cały sezon.
Po drugie pamiętaj, żeby dzielić trochę tekst na mniejsze kawałki i robić odstępy między nimi, łatwiej się będzie czytać :)
Po trzecie czekam na kolejny wpis.

2016-12-08 11:53:13 Calmly

Gratulacje z powodu nabycia "jajka".
Droga była długa lecz wytrwałeś w postanowieniu.
Co do pracy za kółkiem coś o tym wiem.
Nie łatwy kawałek chleba.

2016-12-08 08:15:33 jazda na kuli

fajna katana.

  • Dodaj komentarz